Integracja Cienia

Czym jest cień?

Według moich doświadczeń jest to wyparta, mroczna część nas, schowana głęboko w podświadomość. To coś w nas, czego nie chcemy lub nie umiemy przyjąć lub nawet nie jesteśmy świadomi istnienia cienia w nas. Inaczej mówiąc to ta trudna część nas, która wymaga przyjęcia i miłości. Moje synonimy dla cienia to demon, upadły anioł, trauma, energia traumy, ciemna energia, trudne emocje jak lęk, nienawiść, gniew, rozpacz.

Chcę zaznaczyć, że określenie demon (diabeł, szatan) nie ma nic wspólnego z demonem, o którym słyszałam i którym mnie straszno w kościele katolickim.

Wszystko jest energia, można najprościej podzielić ja na dobrą i zła, jasna i ciemna, negatywna i pozytywna. Musi być dualizm, kontrast, żeby zauważyć i odróżnić jedno i drugie. Każdy człowiek, czyn, myśl, zdarzenie jest energia. Czyli w  wyniku traumatycznego zdarzenia powstaje negatywna energia. Tak samo jak w wyniku dobrego czynu powstaje energia pozytywna. Jeśli ktoś skrzywdził Ciebie to zabrał Ci część twojej jasnej energii, a zostawił ciemną. Tak samo jak ty krzywdzisz kogoś to wysysasz z niego światło, a zostawiasz mu ciemność. Mamy ciała energetyczne tak samo jak ciała fizyczne.

Wracając do cienia, jest to ta negatywna energia, ta energia traumy w nas czy też ten demon w nas, zwał jak zwał. I ona w nas jest, czy tego chcemy czy nie, dlatego nie uciekniesz od niej, bo ona Cię goni jak cień.

Każdy z nas przeżył coś trudnego, traumatycznego i ma w związku tym trudne emocje w sobie, które bardzo często zamroził w swoim ciele. Nawet możesz nie być tego świadomy, tak jak ja nie byłam, bo wyparłam traumę ze świadomości, a ona nadal była w mojej podświadomości. U mnie energia tej traumy przekształciła się w lęki, pod lękami była nienawiść i gniew, a pod tym rozpacz i żal. Ja integrowałam to wszystko po kolei.

Jak zintegrować cień?

Po pierwsze nie uciekać i uszanować energię traumy. Pozwolić sobie czuć to co przychodzi, zmierzyć się ze strachem, złością czy pozwolić na rozpacz.

I tu pojawia się paradoks cienia. Jaki?

Ano taki, że większość z nas ucieka, ucieka przed złością, lękiem, smutkiem, nie chce zajrzeć w siebie, żeby odnaleźć ten cień i traumy, żeby zobaczyć te demony, ciemne strony w nas. A te trudne emocje są wynikiem tych traumatycznych doświadczeń. To wszystko trzeba ukochać, przytulić, przyjąć i zintegrować. Wszystko co odrzucamy nas dręczy, tak jak mnie dręczył ten przysłowiowy demon.

Jak mój cień pukał do mnie?

U mnie cień krył się pod lękiem. Ogromnym lekiem. Czułam go jak zasypiałam, czułam że ktoś mnie skrzywdzi. I podczas pracy z WD wyszło skąd ten strach, dotarłam do swojej podświadomości i znalazłam tam to co wyparte i to co krzyczało i we mnie: ”zobacz mnie i przygarnij, przygarnij tą traumę”.

A co ja robiłam na początku jak czułam ten lęk? Ano uciekałam, bo czułam czyjąś obecność, obecność demona, diabła i bałam się, ogromnie, aż mnie paraliżowało w ciele. Klepałam wtedy zdrowaśki, bałam się iść do łazienki w nocy, musiałam zamykać się na klucz w pokoju.

Potem w czas terapii zrozumiałam, że nie tędy droga, że muszę to przyjąć i zintegrować, że muszę wejść w ten lęk i zobaczyć co tam siedzi i wyje we mnie. I odkryłam wtedy moja wyparta traumę. Czułam energie traumy w swoim sparaliżowanym ciele. Czułam obecność demona w pokoju przy łóżku, ba, czułam nawet demona w sobie, bo ten demon, cień był ze mną cały czas, ten demon to energia tej traumy we mnie.

I jak ja to zintegrowałam?

MIŁOŚCIĄ. Jak przychodził mój cień to mówiłam mu:
„Mimo lęków, kocham Cię. Chce Cię przyjąć, bo jesteś częścią mnie. Czuję Cię, widzę Cię, jesteś moją trauma. Dziękuję Ci, bo przypominasz mi o mojej tragedii. Szanuję Cię, akceptuję Cię, przyjmuje Cię. Kocham Cię”.

I wtedy następowała integracja traumy, cienia, demona, zawał jak zwał. Wtedy to odchodziło, przechodził paraliż ciała i znikały lęki, mogłam zasypiać spokojnie. Potem wróciło jeszcze raz czy dwa i też słałam temu miłość aż znikało. Później musiałam zintegrować pozostałe emocje w sobie związane z tą traum, jak gniew czy nienawiść, a na końcu to opłakać.

Więc przyjmij to na klatę, zaopiekuję się ta wypartą częścią siebie, bo ona nie zniknie dopóki nie dasz jej uwagi i miłości. To miłość jest lekiem na wszystko i wszystko jest miłością.

Chce jeszcze zaznaczyć, że te wszystkie emocje są zapisane w naszym ciele, ciele fizycznym i energetycznym. U mnie ta energia traumy była głównie w klatce piersiowej (lęk) i w twarzy (gniew, smutek).  Ciało jest genialne, ciało nie kłamie, ciało chce dla Ciebie dobrze i daje Ci znaki.