Przychodzi ostatnio do mnie dużo wątpliwości, zwątpienia. Przychodzi do mnie, że mam pisać o wcieleniach, o kolejnych wielkich traumach, pisać tak bez obróbki, prawdziwie. I mam to, mam to napisane, mam nowe teksty, ale boje się.. Boję się je wstawiać.

Czego się boję? Boję się bólu, boję się, że ktoś dotknie i ukłuje mnie w te nowe rany, że ktoś zobaczy moja słabość w tym wszystkim. Boję się, że ktoś wyśmieje, nie zrozumie, oceni.. Boję się, że inni nie zrozumieją mojej indywidualności, mojej prawdy..

Wewnętrzny krytyk mówi: po co ci to, nikt tak nie pisze, to zbyt osobiste, intymne, nie zrozumiałe dla innych, to wstyd tak się obnażać.. Ludzie nie zrozumieją, są na innym etapie, ludzie ocenią. Schowaj to, nie pisz tego.

Już nieraz mam ochotę pierdolnac to wszystko i skasować wpisy, ale..

Ale ja nie umiem inaczej pisać, nie umiem, bo wtedy to nie jestem ja, wtedy to nie moje. Ja nie umiem pisać o czymś na siłę. Nieraz myślałam o czym napisać, jaki temat poruszyć byleby nie to co samo przychodzi i co? I wtedy czuje się źle, wtedy czuje złość, presję, czuje się jak w klatce, moja dusza krzyczy: „nie blokuj mnie, wypuśc mnie!”

To jest trudne, naprawdę trudne jest pokazywać siebie w prawdzie. Trudno jest odpuscic do zera opinie innych. Ja jestem aninimowa, dzięki temu łatwiej mi pisać swoją prawdę tutaj..